"- Powiedz ile człowiek jest w stanie znieść cierpienia?
- Zależy, jaki...
- A taki na przykład jak Ty?
- A taki jak ja to bardzo dużo. Kryje swoje cierpienia tak, że nikt nie wie, iż cierpi. Nikomu nie jest w stanie zaufać. Myśli, że poznał każdy rodzaj cierpienia, a tu nagle, bum! I cierpi jeszcze bardziej niż wtedy.
- A czemu taki człowiek cierpi?
- Bo obiecał sobie, że nikomu nie zaufa. A potem przychodzi inny człowiek. I nagle okazuje się, że mu zaufał, za bardzo..."
Nie moje słowa, nie moja rozmowa, ale trafia idealnie. Idealnie pasuje.
3 komentarze:
Zgadzam się z tym, że cierpienia dla samego cierpienia jest bez sensu, bo do niczego budującego nie prowadzi. Ludzie próbują zbudować się różnymi rzeczami - religiami, nauką, pieniędzmi, rytuałami, rozrywką, alkoholem, związkami z innymi ludźmi... Ale to jest tylko tymczasowe i nie przynosi na dłuższą metę ulgi. A co Tobie przynosi ulgę? Pytam ku refleksji. Pozdrawiam :)
Co mi przynosi ulgę? Nie wiem jak mam rozumieć pytanie, czy ulgę w cierpieniu czy ogólnie?
Najczęściej kiedy jest mi źle pomagają tylko słuchawki w uszach i głośna muzyka. Takie odsunięcie się od innych, a czasem to właśnie ludzie. Rozmowa z nimi.
Pozdrawiam.
ech..
Publikowanie komentarza