Na ten dzień czekałam cały miesiąc. Im bliżej spotkania tym czas płynął wolniej, a mnie od środka zżerał stres.
Sebastian jechał do mnie prosto z trasy. Dzieliło nas 1600 km.
Ile myśli krążyło po jego głowie?
Czy się wahał? Może sam kiedyś o tym opowie.
Przyjechał.
Kiedy wyszedł z busa cały stres opadł. Nic. Zero. Na twarzy tylko uśmiech, w oczach iskry a w brzuchu stado dzikich motyli!
Przywitaliśmy się tak, jakbyśmy znali się od dawna. Nie było uścisków dłoni. Widząc nas, nikt nie powiedziałby, że to pierwsze spotkanie.
Spędziliśmy ze sobą dwie godziny. Po tym czasie musieliśmy się rozstać.
Następnego dnia było kino.
Kolejnego znowu byliśmy razem. Nasze spotkania trwały tydzień.
Sebastian musiał wracać.
A ja... podjęłam decyzję, że jadę z nim w tą podróż.
Dziś wiem, że była to najlepsza decyzja. Oboje rzuciliśmy się na głęboką wodę i udało nam się. Nauczyliśmy się siebie. I uczymy się tego każdego dnia. To najpiękniejsza nauka.
A za 140 dni będzie nasz najpiękniejszy dzień!
4 komentarze:
Piękna historia ;) gratuluję odwagi i życzę dużo miłości :) jak się ma miłość to wszystko inne nabiera innego wymiaru :)
Gratulacje dla Was!!
wszystkiego najlepszego Wam życzę !
Prześlij komentarz